Onet.Muzyka (12.12.2014)
Actus Humanus 2014. Sonatori de la Gioiosa Marca: wielki blask weneckiej wirtuozerii
Błyskotliwy, porywający, zapierający dech – taki był festiwalowy koncert weneckich mistrzów Sonatori de la Gioiosa Marca na 4. Festiwalu Actus Humanus. Ulubieńcy Cecilli Bartoli i Giuliano Carmignola zagrali w Gdańsku z tak niewyobrażalną wirtuozerią, że z instrumentów o mało nie poszedł dym!
Zespół od ponad ćwierćwiecza słynie z charakterystycznych, żywiołowych i pełnych entuzjazmu interpretacji repertuaru włoskiego seicenta, ale też muzyki instrumentalnej XVIII wieku. Artyści specjalizują się w muzyce Wenecji, która w tamtych czasach była, jako ośrodek twórczy, absolutnie wyjątkowa. Dyktowała trendy nie tylko w sztuce, ale i polityce. Dla artystów takich jak Sonatori de la Gioiosa Marca, silnie związanych z regionem Veneto, to wciąż wszechświat do odkrycia.
– To, co w muzyce weneckiej z pewnością najbardziej jest widoczne, to złoto San Marco: złocona kopuła św. Marka – powiedział w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" lider zespołu, skrzypek Giorgio Fava. – Nie ma nic porównywalnego w sensie światła i jego refleksów, oślepiających, ostrych skłonności do jasnej tessitury, do świetlistych uderzeń smyczka, do błyskotliwych figur. Wenecja to błyskotliwość.
Taki właśnie koncert zgotowali artyści publiczności 4. Festiwalu Actus Humanus. W programie znalazły się bowiem najbardziej błyskotliwe i wirtuozowskie follie, ciaccony, pasacaglie.
Już pierwszy zestaw kompozycji barokowego śpiewaka i lutnisty Andrei Falconieriego był tak wyśrubowany technicznie, że po żywiołowej grze Giorgio Fava musiał wymienić w strunę. Potem było już tylko lepiej. Wycyzelowana do szczegółu Ciaccona Tarquinia Meruli, najeżona skomplikowanymi figurami Passacaglio a tre Biagia Mariniego i wieńcząca pierwszą część wieczoru – fajerwerkowa Folia Antonia Vivaldiego. Najwyższe szczyty wiolinistyki, zdobyte w takich tempach i z taką swobodą, że aż niewiarygodne.
Giorgio Fava mówi, że muzycy w jego zespole, powinni niemal brać oddech w tym samym tempie. Z wiolonczelistą Walterem Vestidello znają się od dzieciństwa, praktycznie wychowali się w tym samym domu. Z drugim skrzypkiem Giovannim Dalla Vecchia i klawesynistą Gianpietro Rosato łączy ich wieloletnia przyjaźń. Rzymianin i gitarzysta Simone Vallerotonda musiał się do tego weneckiego składu dopasować.
Sonatori de la Gioiosa Marca jednak nie tyle oddychają wenecką muzyką, co po prostu mają ją we krwi. Grają z ogromną lekkością, bawią się efektami, delektują dźwiękami tak, że znika cały ciężar skomplikowanych i arcytrudnych pasaży. Szaleńcze tempa nadawane utworom, tylko potęgują te wrażenia. Program artyści zamierzali zakończyć piękną Folią mało znanego świetnego weneckiego skrzypka Giovanniego Realiego. Ale publiczność stojąca owacją domagała się dłuższego koncertu.
Do programu doszły więc trzy fantastyczne bisy. Wpierw Sonata sopra la Monica Biagia Mariniego. Później efektowna, żartobliwa Sonata sopra Caporal Simon Marca Ucceliniego, w której wszyscy muzycy śpiewają fragmenty popularnej piosenki, na której oparty jest utwór. Na finał zabrzmiało Ballo detto pollicio Tarquinia Meruli.
Wszyscy się wspaniale bawili – i muzycy, i publiczność, której artyści podarowali otrzymane po koncercie kwiaty… Piękny koncert i piękny gest.
Onet.Muzyka